Kabiny produkowane przez firmę „Moc" SA można uznać za poprzedniczki współczesnych dźwigów panoramicznych. Posiadały siedem okien, przez które można było obserwować klatkę schodową, a nawet widoki za umieszczonymi w niej oknami. Dźwigi te można było wezwać tylko na parter i pojechać na wybrane piętro. Na poszczególnych piętrach nie było przycisków wezwań. Na dół schodziło się po schodach.
Pożogę wojenną przetrwało w Warszawie niewiele z takich dźwigów. Dwa z nich znajdują się w jednej z kamienic przy ul. Słupeckiej. Oba działały do Powstania Warszawskiego i od tamtego czasu nie były eksploatowane, co pozwoliło na zachowanie większości oryginalnych elementów dźwigowych: wciągarka, ogranicznik prędkości, luzownik, chwytacze, rama kabinowa, zamki drzwi szybowych, szyb, siatka oraz drewniane prowadnice. Po ponad 60 latach przestoju odrestaurowane z pietyzmem dźwigi znów służą mieszkańcom.
Windy firmy Groniowskiego instalowano w wielu prestiżowych obiektach warszawskich, jak np. w budynku Towarzystwa Ubezpieczeniowego „Prudential". Te, niestety, już nie istnieją, ale zachowały się w stanie sprzed wojny przy ul. Bacciarelliego, w al. 3 Maja oraz w al. Przyjaciół i jeżdżą do dzisiaj.
W al. 3 Maja zachowały się także windy produkcji austriackiej firmy Stigler. Jedenaście z nich do dziś jeździ w murowanych szybach, po dębowych prowadnicach. Eleganckie kabiny wyłożone fornirem, przeszklone kryształowym szkłem, odrestaurowane i dopuszczone do użytku przez UDT, posłużą jeszcze długo.
Działają także do dnia dzisiejszego windy Fabryki Dźwigów Braci Jenike SA z Warszawy – przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie i w Gdańsku przy ul. Polskiej.
Konserwatorzy wind podkreślają, że przedwojenne urządzenia odznaczają się znacznie większą trwałością. Wynika to nie tylko z zastosowania solidniejszych konstrukcji, ale też ze znacznie większej troski ich użytkowników.
Windy te zawsze były wyjątkowo ciche. Drewniane prowadnice i skórzane wkładki w stalowych prowadnikach gwarantowały, że kabina wędrowała pomiędzy piętrami niemal bezszelestnie.
Stare dźwigi dodają uroku budynkom, w których są zainstalowane. W Krakowie jest jeszcze sporo nieczynnych starych dźwigów. Od wielu lat są systematycznie usuwane i prawie zawsze trafiają po prostu na złom. UDT stara się temu przeciwdziałać, ratując stare urządzenia. Oddział Krakowski UDT tworzy nawet w swojej siedzibie muzeum.
W 2010 r. została podpisana umowa o długofalowej współpracy pomiędzy Urzędem Dozoru Technicznego a Muzeum Inżynierii Miejskiej w Krakowie, gdzie jest najwięcej tych zabytkowych urządzeń. Celem umowy jest wspólne działanie na rzecz zachowania, dokumentowania i opracowywania opisów historycznych dźwigów na terenie Polski, a także pomoc w zakresie aranżacji muzealnej i utrzymaniu ekspozycji zabytkowych dźwigów znajdujących się na terenie Oddziału UDT w Krakowie przy ul. Rydla 50.
Eksperci z UDT czynią wiele starań o zachowanie tych pięknych urządzeń i przywrócenie im sprawności użytkowej. Oceniają stan techniczny każdego z tych zabytków, sugerując renowację oraz dostosowanie do współczesnych wymogów bezpieczeństwa, choć windy te były i nadal są bezpieczne i praktycznie nie odnotowuje się w nich wypadków.
Dodatkowo koszty ponoszone przez spółdzielnie na remont starej windy są najczęściej o 40 procent niższe, niż przy wymianie na nowe urządzenie. Odrestaurowane i zmodernizowane zabytkowe dźwigi są chlubą mieszkańców i podnoszą prestiż budynku.