Dźwigi osobowe. Wspieramy przywracanie sprawności zabytkom
Urząd Dozoru Technicznego bardzo często kojarzony jest z badaniem technicznym dźwigów osobowych i osobowo-towarowych, popularnie zwanych windami. Jest ich obecnie w całej Polsce ponad 80 tysięcy.
Pośród nich pozostaje w eksploatacji około 350 wind zainstalowanych w latach 1900 do 1945. Większość z nich była zamontowana w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Są to niejednokrotnie urządzenia o wielkich walorach estetycznych (stylizowane kabiny, obudowy szybu z metaloplastyki) i o unikatowych rozwiązaniach technicznych, wyposażone np. w chwytacze spadochronowe (o których piszemy niżej) albo w złożone układy kopiujące, informujące o położeniu kabiny w szybie itp. Windy były znane już w starożytności, jednak gwałtowny wzrost zainteresowania transportem pionowym przypada na drugą połowę XIX wieku, kiedy zaczęły powstawać „drapacze chmur". Problemem budzącym wówczas olbrzymie obawy było znaczne prawdopodobieństwo zerwania się lin nośnych i jego możliwych tragicznych skutków. Przełom nastąpił w 1854 roku za sprawą Amerykanina Elishy Gravesa Otisa. Zaproponowany przez niego chwytacz bezpieczeństwa został zademonstrowany podczas dramatycznego pokazu dla gości nowojorskiej Wystawy Światowej. Sam wynalazca znajdował się w windzie, gdy lina nośna została przecięta. Zgromadzeni widzowie zamarli przerażeni, a Otis zdążył jedynie zawołać, że jest całkowicie bezpieczny, zanim system bezpieczeństwa rzeczywiście zatrzymał spadającą kabinę windy.
W Polsce pierwszą windę zainstalowano w 1901 roku w warszawskim hotelu Bristol. Wkrótce potem urządzenia te pojawiły się w Krakowie. Produkowały je początkowo przede wszystkim przedstawicielstwa zagranicznych producentów. W Warszawie byli to m.in. amerykański Otis, niemiecki Unruh & Liebieh i austriacki Stigler. W Krakowie i na terenach zaboru austriackiego od początku dominującą rolę odgrywały firmy wiedeńskie: Sowitsch i Wertheim, ale instalowano również urządzenia takich firm jak Petrović, austriacki Freissler, niemiecki Flohr czy szwajcarski Schindler.
Stosowane w Krakowie do lat dwudziestych XX wieku windy posiadały chwytacze zabezpieczające kabinę na wypadek zerwania lin. Później zaczęto stosować chwytacze spadochronowe, które działały nie tylko w przypadku zerwania lin, ale także w sytuacji, gdy kabina osiągała nadmierną prędkość. Pęd powietrza napierał na rozpostarte płótno pod kabiną, powodując uruchomienie chwytaczy i zatrzymanie się kabiny. W latach trzydziestych został przyjęty układ z kołem ciernym i ogranicznikiem prędkości – rozwiązanie, które z drobnymi modyfikacjami stosuje się do dziś. Wielokrotnie zadziwia nas pomysłowość konstruktorów z tamtych lat. Większość współczesnych dźwigów działa dokładnie na tej samej zasadzie jak te z początku XX stulecia. Główne różnice związane są ze sterowaniem – mikroprocesory wyparły klasyczne przekaźniki i aparaty kopiujące. Jednak podstawowe elektryczne układy bezpieczeństwa kontrolujące pracę dźwigu do dziś konstruowane są w identyczny sposób.
Największy w Polsce zbiór starych dźwigów osobowych znajduje się w Krakowie. Jest tam ponad sto wind zainstalowanych przed 1945 rokiem, a nadal czynnych jest ponad 70. Niektóre z nich to unikatowe zabytki techniki i prawdziwe dzieła sztuki.
Wykończenie, czyli obudowa kabiny, to przeważnie projekty jednostkowe, nawiązujące dekoracją do bramy wejściowej, balustrad, okien czy drzwi prowadzących do mieszkań w poszczególnych kamienicach. Zwraca uwagę troska o najdrobniejsze detale – drewniane wykończenia, stylizowane elementy mosiężne, kryształowe lustra, ławeczki dla pasażerów. Wszystko miało być funkcjonalne, a zarazem eleganckie i estetyczne.
Przed drugą wojną światową w Polsce montowano również dźwigi produkowane przez polskie firmy, takie jak: Warszawska Fabryka Dźwigów SA Romana Groniowskiego, mieszcząca się przy Emilii Plater 10, BRACIA JENIKE Fabryka Dźwigów SA Warszawa, w Alejach Jerozolimskich 20 (zakład produkcyjny znajdował się przy ul. Podskarbińskiej 34), czy „Moc" SA Fabryka Maszyn i Kotlarni, także firma warszawska przy ul. Wolskiej 121-123.
Dźwigi jeździły z prędkością do 0,63 m/s w szybach wykonanych z siatki zamocowanej do samonośnej konstrukcji. Były bardzo ciche, ponieważ kabina poruszała się po drewnianych, dębowych prowadnicach, które uniemożliwiały przenoszenie do mieszkań drgań związanych z pracą urządzenia. Miały samozakleszczające się chwytacze klinowe o natychmiastowym działaniu. Bardzo nowatorska była konstrukcja ogranicznika prędkości stosowanego w tych dźwigach. Podobne rozwiązania techniczne wykorzystuje się do dzisiaj. Stosowano również już wtedy ruchomą podłogę, która wykrywała obecność pasażera w kabinie.
Kabiny produkowane przez firmę „Moc" SA można uznać za poprzedniczki współczesnych dźwigów panoramicznych. Posiadały siedem okien, przez które można było obserwować klatkę schodową, a nawet widoki za umieszczonymi w niej oknami. Dźwigi te można było wezwać tylko na parter i pojechać na wybrane piętro. Na poszczególnych piętrach nie było przycisków wezwań. Na dół schodziło się po schodach.
Pożogę wojenną przetrwało w Warszawie niewiele z takich dźwigów. Dwa z nich znajdują się w jednej z kamienic przy ul. Słupeckiej. Oba działały do Powstania Warszawskiego i od tamtego czasu nie były eksploatowane, co pozwoliło na zachowanie większości oryginalnych elementów dźwigowych: wciągarka, ogranicznik prędkości, luzownik, chwytacze, rama kabinowa, zamki drzwi szybowych, szyb, siatka oraz drewniane prowadnice. Po ponad 60 latach przestoju odrestaurowane z pietyzmem dźwigi znów służą mieszkańcom.
Windy firmy Groniowskiego instalowano w wielu prestiżowych obiektach warszawskich, jak np. w budynku Towarzystwa Ubezpieczeniowego „Prudential". Te, niestety, już nie istnieją, ale zachowały się w stanie sprzed wojny przy ul. Bacciarelliego, w al. 3 Maja oraz w al. Przyjaciół i jeżdżą do dzisiaj.
W al. 3 Maja zachowały się także windy produkcji austriackiej firmy Stigler. Jedenaście z nich do dziś jeździ w murowanych szybach, po dębowych prowadnicach. Eleganckie kabiny wyłożone fornirem, przeszklone kryształowym szkłem, odrestaurowane i dopuszczone do użytku przez UDT, posłużą jeszcze długo.
Działają także do dnia dzisiejszego windy Fabryki Dźwigów Braci Jenike SA z Warszawy – przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie i w Gdańsku przy ul. Polskiej.
Konserwatorzy wind podkreślają, że przedwojenne urządzenia odznaczają się znacznie większą trwałością. Wynika to nie tylko z zastosowania solidniejszych konstrukcji, ale też ze znacznie większej troski ich użytkowników.
Windy te zawsze były wyjątkowo ciche. Drewniane prowadnice i skórzane wkładki w stalowych prowadnikach gwarantowały, że kabina wędrowała pomiędzy piętrami niemal bezszelestnie.
Stare dźwigi dodają uroku budynkom, w których są zainstalowane. W Krakowie jest jeszcze sporo nieczynnych starych dźwigów. Od wielu lat są systematycznie usuwane i prawie zawsze trafiają po prostu na złom. UDT stara się temu przeciwdziałać, ratując stare urządzenia. Oddział Krakowski UDT tworzy nawet w swojej siedzibie muzeum.
W 2010 r. została podpisana umowa o długofalowej współpracy pomiędzy Urzędem Dozoru Technicznego a Muzeum Inżynierii Miejskiej w Krakowie, gdzie jest najwięcej tych zabytkowych urządzeń. Celem umowy jest wspólne działanie na rzecz zachowania, dokumentowania i opracowywania opisów historycznych dźwigów na terenie Polski, a także pomoc w zakresie aranżacji muzealnej i utrzymaniu ekspozycji zabytkowych dźwigów znajdujących się na terenie Oddziału UDT w Krakowie przy ul. Rydla 50.
Eksperci z UDT czynią wiele starań o zachowanie tych pięknych urządzeń i przywrócenie im sprawności użytkowej. Oceniają stan techniczny każdego z tych zabytków, sugerując renowację oraz dostosowanie do współczesnych wymogów bezpieczeństwa, choć windy te były i nadal są bezpieczne i praktycznie nie odnotowuje się w nich wypadków.
Dodatkowo koszty ponoszone przez spółdzielnie na remont starej windy są najczęściej o 40 procent niższe, niż przy wymianie na nowe urządzenie. Odrestaurowane i zmodernizowane zabytkowe dźwigi są chlubą mieszkańców i podnoszą prestiż budynku.
Kraków, Plac Dominikański 2
Kraków, ul. Sereno Fenna 8
Kraków, ul. Karmelicka 45 | Kraków, Hotel Saski |
Kraków, ul. Kościuszki 73
Kraków, ul. Prusa
Kraków, ul. Straszewskiego
Kraków, ul. św. Marka 33
Krynica, Sanatorium "Patria"
Szklarska Poręba, ul. Szpitalna 1
Warszawa, ul. Słupecka 4
Na początku był kocioł
7 stycznia 1911 r. na terenach pod zaborem rosyjskim grupa polskich przemysłowców uzyskała zatwierdzenie statutu Warszawskiego Stowarzyszenia dla Dozoru nad Kotłami Parowymi. Ponieważ Stowarzyszenie zatrudniało wyłącznie polski personel, przyjęło się uważać tę datę za początek polskiego dozoru technicznego.
Powstanie organizacji dozoru technicznego pod koniec XIX w. było skutkiem coraz powszechniejszego stosowania kotłów parowych w dynamicznie rozwijającym się przemyśle. Technologia wytwarzania tych urządzeń nie nadążała za szybko rosnącymi parametrami roboczymi. W połączeniu z niskimi kwalifikacjami pracowników prowadziło to do coraz groźniejszych w skutkach awarii i wypadków. Pojawiła się konieczność stworzenia regulacji prawnych i technicznych, określających wymagania w zakresie bezpieczeństwa konstrukcji i eksploatacji kotłów. Niezbędne było także powoływanie wyspecjalizowanych organizacji uprawnionych do egzekwowania tych wymagań – jednostek dozoru technicznego. Ich pierwszym zadaniem było zapewnianie bezpieczeństwa eksploatacji kotłów parowych. Wraz z rozwojem przemysłu i stosowaniem coraz bardziej zaawansowanych technologicznie urządzeń wszystkim jednostkom dozoru na świecie przybywało obowiązków z zakresu bezpieczeństwa technicznego.
film jubileuszowy: 105 LAT POLSKIEGO DOZORU TECHNICZNEGO
1888
Na terenie Europy stowarzyszenia dozoru kotłów parowych funkcjonowały już pod koniec XIX w. – w Anglii, Austrii, Belgii, Niemczech, Rosji oraz we Włoszech i Francji. W 1888 r. utworzyły Międzynarodowy Związek Stowarzyszeń Dozoru Kotłów. Na ziemiach polskich, pod zaborami, także działały organizacje sprawujące dozór nad kotłami parowymi. Zarządzane były jednak przez obywateli narodowości innej niż polska, chociaż pracowało w nich wielu Polaków.
Warszawskie Stowarzyszenie dla Dozoru nad Kotłami Parowymi już w pierwszych latach swojej działalności, obok badań, rewizji wewnętrznych i zewnętrznych oraz prób ciśnieniowych kotłów parowych i zbiorników pary, organizowało kursy i odczyty w celu przygotowania zawodowego palaczy, maszynistów i elektromonterów. Stowarzyszenie prowadziło również Biuro Porad Technicznych i Ekspertyz. Pierwsza wojna światowa znacznie utrudniła rozwój Stowarzyszenia, a w końcu spowodowała zawieszenie jego działalności.
1921
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości Warszawskie Stowarzyszenie dla Dozoru nad Kotłami Parowymi kontynuowało działalność na dotychczasowym terenie, rozszerzonym o były zabór austriacki. Polskie władze stanęły wobec trudnego zadania ujednolicenia organizmu państwowego i systemu prawnego. Ustawą z 31 maja 1921 r. o nadzorze nad kotłami parowymi wprowadzono jednolity system dozorowania kotłów na terenie całej Polski. W praktyce przepisy te zaczęły obowiązywać w całym kraju dopiero w 1934 r., kiedy wprowadzono je także na ziemi wileńskiej i części górnośląskiej ówczesnego województwa śląskiego. Na podstawie ustawy z 1921 r. działały w Polsce trzy stowarzyszenia dozoru kotłów: w Poznaniu, Warszawie i Katowicach.
1935
W kolejnych latach dozorem technicznym obejmowano kolejne rodzaje urządzeń – w 1925 r. Warszawskie Stowarzyszenie objęło dozorem dźwigi użytkowane na terenie stolicy, w 1934 r. objęto dozorem wytwornice acetylenu. Dozór potrzebował zaplecza badawczego, więc powstały laboratoria: wytrzymałościowe, cieplne, metalograficzne, elektryczne i wodne. W 1935 r. w Stowarzyszeniu w Poznaniu rozpoczęło pracę Laboratorium Wytrzymałościowo-Metalograficzne.
W okresie międzywojennym powstał szereg aktów prawnych dotyczących budowy, ustawiania i dozoru kotłów parowych oraz formułujących wymagania dla osób obsługujących te urządzenia. W czasie drugiej wojny światowej zadania Stowarzyszenia Dozoru Kotłów w Katowicach i Poznaniu przejęło niemieckie Technische Überwachungverein (TÜV). Polski personel techniczny zwolniono. Jedynie w Generalnej Guberni, w Stowarzyszeniu Dozoru Technicznego przeniesionym z Warszawy do Krakowa, pracowali nadal polscy inżynierowie.
Druga wojna światowa zniszczyła w Polsce potencjał ludzki i przemysłowy. Po zakończeniu działań wojennych do pracy w jednostkach dozoru w Katowicach, Poznaniu i Warszawie powróciło do końca 1945 r. zaledwie 61 osób. Minister przemysłu wprowadził zarząd komisaryczny nad wszystkimi trzema stowarzyszeniami. W tym czasie, mimo problemów kadrowych, nie tylko kontynuowano dozór nad kotłami parowymi, zbiornikami ciśnieniowymi, wytwornicami acetylenu i dźwigami, dozorem objęto także – w porozumieniu z Wyższym Urzędem Górniczym – wszystkie urządzenia elektryczne w kopalniach.
1950
26 października 1950 r. ukazał się dekret powołujący, w miejsce dotychczasowych stowarzyszeń Urząd Dozoru Technicznego w Warszawie. W tym czasie liczba pracowników inżynieryjno-technicznych dozoru liczyła już 142 osoby. Zarządzeniem z 4 grudnia 1951 r. utworzono Biura Dozoru Technicznego w Katowicach, Warszawie i Poznaniu, a w nich techniczne inspektoraty ds. kotłów i maszyn, zbiorników i wytwornic, ds. materiałowo-spawalniczych, laboratoryjno-badawczych i dźwigów. UDT zlecono także nadzór nad przestrzeganiem przepisów prawnych i technicznych z zakresu dozoru technicznego, opracowywanie projektów tych przepisów oraz dopuszczanie wytwórców do spawania kotłów i zbiorników. Odradzanie się polskiej gospodarki i powstawanie wielkiego przemysłu pociągało za sobą coraz większe zapotrzebowanie na usługi dozoru technicznego.
1961
W maju 1961 r. weszła w życie pierwsza ustawa o dozorze technicznym, uchylając przedwojenną ustawę o nadzorze nad kotłami parowymi. UDT jako organ centralny został podporządkowany ministrowi górnictwa i energetyki z zagwarantowaniem niezależności podejmowania decyzji w sprawach objętych dozorem technicznym. UDT podlegały okręgowe dozory techniczne, a im z kolei rejonowe dozory techniczne. Tworzono nowe jednostki dozoru i ekspozytury w różnych miejscowościach. W 1962 r. kadra techniczna UDT liczyła 403 osoby.
1970
W 1970 r. utworzono trzy ośrodki laboratoryjno-badawcze: w Katowicach, Poznaniu i Warszawie, w których przeprowadzano badania niszczące i nieniszczące oraz wykonywano ekspertyzy dla potrzeb własnych i użytkowników, badania poawaryjne oraz prace doświadczalne nad nowymi metodami badań, szczególnie nieniszczących.
1981
W 1981 r. ukazało się Rozporządzenie Rady Ministrów, w którym po raz pierwszy określono dozór techniczny jako: „(...) czynności zmierzające do zapewnienia bezpiecznego funkcjonowania podległych dozorowi technicznemu urządzeń technicznych, które mogą stwarzać zagrożenie dla zdrowia i życia ludzkiego, mienia lub środowiska”. Wykonywanie dozoru technicznego objęło cały cykl życia urządzeń technicznych. Ustalono dwuszczeblową organizację jednostek dozoru technicznego – Urząd Dozoru Technicznego i inspektoraty dozoru technicznego (29) oraz utworzono Centralne Laboratorium Dozoru Technicznego (CLDT) w Warszawie z oddziałami w Mysłowicach-Brzezince, Poznaniu i Łodzi.
1987
19 listopada 1987 r. ukazała się nowa ustawa o dozorze technicznym, bazująca na wzorcach europejskich. Zamiast enumeracji urządzeń technicznych ustawa określiła zagrożenia, którymi zajmuje się dozór techniczny.
1990
Począwszy od 1990 r., UDT współpracuje z europejskimi instytucjami o podobnych zadaniach i profilach działalności. W 1992 r. UDT został przyjęty w poczet członków Europejskiej Konfederacji Organizacji Techniczno-Kontrolnych (CEOC). Podjęto pracę nad dostosowaniem własnych standardów do europejskich wymagań technicznych i systemowych i powołano komórkę organizacyjną zajmującą się sprawami integracji europejskiej. W 1997 r. w ramach realizacji Europejskiego Porozumienia o Ocenie Zgodności audit ekspertów UE doprowadził do możliwości nadania UDT statusu jednostki desygnowanej (przewidzianej do notyfikacji), jako pierwszej tego typu organizacji spoza Unii Europejskiej, w dziedzinie objętej Dyrektywą Rady 87/404/EWG. UDT mógł uczestniczyć w pracach grupy roboczej działającej przy Komisji Europejskiej w zakresie dyrektyw dotyczących urządzeń ciśnieniowych oraz w pracach Forum Jednostek Notyfikowanych w UE.
W trakcie procesu integracyjnego eksperci UDT aktywnie współpracowali z administracją rządową przy wdrażaniu prawa europejskiego.
2000
W grudniu 2000 r. nowa ustawa o dozorze technicznym umożliwiła jego działanie w warunkach integracji z Unią Europejską. Dzięki niej oraz dzięki wysiłkowi wielu pracowników UDT proces integracji polskiego systemu dozoru technicznego z systemem obowiązującym w UE przebiegł sprawnie i bezproblemowo. Po akcesji Polski do UE UDT stał się największą polską jednostką notyfikowaną, działającą w zakresie 13 dyrektyw Nowego Podejścia UE. W strukturach UDT utworzono jednostkę certyfikującą UDT-CERT.
W 2011 r. liczba urządzeń pod dozorem UDT przekroczyła 1 milion.
Wzrost liczby urządzeń pod dozorem:
Rok | Liczba urządzeń |
2006 | 820 545 |
2007 | 873 093 |
2008 | 914 883 |
2009 | 953 636 |
2010 | 986 794 |
2011 | 1 028 969 |
2012 | 1 064 586 |
2013 | 1 102 439 |
2014 | 1 146 931 |
Stare windy Warszawy
Mimo pożogi wojennej, w niektórych miejscach w Warszawie przetrwały stare, zabytkowe winy - mówiąc fachowo: dźwigi osobowe. Dzięki bliskiej współpracy właścicieli i administratorów tych urządzeń z Urzędem Dozoru Technicznego udało się przywrócić je do ruchu.
Dźwigi osobowe przy ul. Słupeckiej 4 w Warszawie
Dźwigi zostały zamontowane w roku 1937. Wszystkie techniczne elementy, tzn. wciągarka, ogranicznik prędkości, rama kabinowa, zderzaki kabinowe i metalowa konstrukcja szybu wyprodukowane były przez polską firmę „Moc" S.A. fabryka maszyn i kotlarni.
firma „Moc" S.A. fabryka maszyn i kotlarni; na zdjęciu - przedwojenny budynek producenta |
Dźwigi posiadały pięć przystanków. Poruszały się z prędkością 0,63m/s w szybie wykonanym z siatki zamocowanej do samonośnej konstrukcji. Kabina poruszała się po drewnianych prowadnicach, które uniemożliwiały przenoszenie drgań w czasie pracy dźwigu do mieszkań. Dzięki temu dźwigi te w czasie jazdy były bardzo ciche.
Kabiny te można uznać za prekursora współczesnych dźwigów panoramicznych, gdyż posiadały siedem okien, przez które można było obserwować klatkę schodową, a nawet widoki za umieszczonymi w niej oknami. Ściany wykonane były z drewna wykończonego fornirem. Zamontowane były na nich kryształowe lustra.
Dźwigi można było wezwać tylko na parter i pojechać na wybrane piętro. Na przystankach na pozostałych czterech piętrach nie było przycisków wezwań. Jeśli nawet kabina została na piętrze i ktoś do niej wsiadł, to mógł pojechać tylko na parter. Na dół schodziło się tylko po schodach.
Konstrukcja ogranicznika prędkości zastosowanego w tych urządzeniach była bardzo nowatorska - podobne rozwiązania techniczne są stosowane do dzisiaj. Już wtedy zastosowano ruchomą podłogę, która wykrywała obecność pasażera w kabinie.
Dźwigi działały do Powstania Warszawskiego. Od tamtego czasu nie były eksploatowane, co pozwoliło na zachowanie większości elementów dźwigowych. Zachowany został oryginalny szyb – siatka oraz drewniane prowadnice. Elementy techniczne (wciągarka, ogranicznik prędkości, luzownik, chwytacze, rama kabinowa, zamki drzwi szybowych) były zastałe. Zachowane zostały elementy wyposażenia i wykończenia kabin np. kaseta dyspozycji wraz z oryginalnymi napisami, drzwi kabinowe razem z kontaktami, przeszklenia kabin i lustra. Przetrwał nawet fornir na wewnętrznej i zewnętrznej stronie kabin.
W 2007 r. Spółdzielnia Budowlano – Mieszkaniowa Śródmieście II zwróciła się do UDT z prośbą o doradzenie, jakie urządzenia można zamontować w kamienicy. Po zapoznaniu się ze stanem technicznym starych dźwigów zaproponowano remont istniejących urządzeń.
Prace remontowe miały na celu z jednej strony odrestaurowanie i wykorzystanie oryginalnych elementów technicznych każdego z tych dźwigów (np. wciągarka, chwytacze, ogranicznik prędkości), a z drugiej dostosowanie ich do współczesnych wymogów bezpieczeństwa. W tym celu wymieniono np. liny nośne i liny ogranicznika prędkości, oraz rygle drzwi przystankowych, zamontowano krzywki ruchome i kontakty drzwi szybowych, zainstalowano oświetlenie awaryjne w kabinach i system łączności ze służbami ratunkowymi. Zamontowano także elektroniczny system uniemożliwiający ruszenie przeciążonej kabiny. Wymieniono instalację elektryczną w szybie.
W trosce o wygodę użytkowników zainstalowano system umożliwiający wezwanie kabiny na każdy przystanek oraz zamontowano falownik, który umożliwia płynne ruszanie i hamowanie dźwigu.
Z pietyzmem odrestaurowywano elementy wystroju wnętrza kabiny. Renowacji poddano wszystkie zachowane oryginalne elementy wyposażenia, zarówno metalowe jak i drewniane oraz szklane. Odnowiono kasetę dyspozycji zachowując w niej przedwojenne napisy. Umieszczona w kabinie instrukcja obsługi dźwigu pochodzi także z okresu międzywojennego. Aby zastąpić brakujące części wykonano ich repliki według istniejących wzorów. W ten sposób wykonano nowe progi kabinowe i kasety wezwań na piętrach. Według wzoru wykonano także tabliczki producenta, zachowując kształt i wzornictwo liter, które umieszczone zostały na obudowach rygli drzwi przystankowych.
Zapraszamy do obejrzenia galerii zdjęć warszawskich starych wind.
Warszawa, ul. Słupecka 4
Artykuły
- VI Konferencja Urzędu Dozory Technicznego „Nauka, technika, przemysł – technologie dla bezpieczeństwa publicznego”.
- V edycja rankingu Lider Bezpieczeństwa Technicznego.
- Stare windy Warszawy.
- Dźwigi osobowe. Wspieramy przywracanie sprawności zabytkom.
- Metody optymalizacji kolejności analizy węzłów HAZOP.
- Podstawowe zasady bezpiecznej eksploatacji butli LPG, C.Kucaba
- Na początku był kocioł, Ewa Dorobińska
- Drony w służbie UDT, Janusz Samuła
- Innowacyjna metoda badania rurociągów – nowa oferta UDT dla przedsiębiorców, Janusz Samuła
- UDT a cyberbezpieczeństwo w sektorze przemysłowym, Janusz Samuła
- Badania pilotażowe metodą termowizji aktywnej, K. Zasada
- UDT i branża związana z gazem płynnym - rozmowa pomiędzy Adamem Ogrodnikiem, Wiceprezesem Urzędu Dozoru Technicznego a przedstawicielami branży związanej z gazem płynnym - Romanem Ślagowskim, Przewodniczącym Polskiej Organizacji Gazu Płynnego oraz Cezarym Kwellą, Prezesem Zarządu DragonGaz Sp. z o.o.
- UDT pomaga przedsiębiorcom w ocenie zaworów bezpieczeństwa, J. Kocięcki, J. Samuła
- Cyberbezpieczeństwo w przemyśle – nowe wyzwania dla UDT, dr inż. Andrzej Ziółkowski, Prezes Urzędu Dozoru Technicznego
- Dron zaangażowany w rewizję wewnętrzną – zarówno UDT jak i klienci beneficjentami innowacji, Janusz Samuła
- Roboty w służbie bezpieczeństwu, Paweł Smoliński
- Wykrywanie wysokotemperaturowego ataku wodorowego, M. Łucki, R. Hołownia
- Szybciej, dokładniej i mniej kosztów – innowacje w UDT, E.Dorobińska
- UDT - Wdrażamy innowacje w sposób bezpieczny, J.Samuła
- Badania dronem – to już standard w Urzędzie Dozoru Technicznego, J.Samuła
- HAZOP – najczęściej stosowana metoda oceny ryzyka, R.Sauk
- Nadzór inżynierski w energetyce - case study, L.Gliniany, J.Woźniacki, M.Konat
- SIL – moda czy konieczność, J.Samuła
- Zaufanie niezbędne w przemyśle - rozmowa z Jackiem Niemczykiem, Dyrektorem Departamentu Certyfikacji w UDT
- Dozór techniczny a bezpieczeństwo publiczne, dr inż. Andrzej Ziółkowski, Prezes UDT,
- Rozwój elektromobilnosci w Polsce, Andrzej Ziółkowski, Prezes UDT,